sobota, 16 listopada 2013

Małe zmiany po powrocie.

Witam moi drodzy.

Hmm... ciekawi mnie czy ktoś jeszcze zagląda na mojego bloga. Minęło sporo czasu od kiedy ja tu zaglądałam ostatnio. Niestety miałam sporo zajęć a praca zajmowała mi 10 h dziennie. Nie miałam kiedy pisać i się relaksować.
 Na szczęście moje życie zmieniło się i tym sposobem będę mogła pisać i dzielić się z Wami moim małym światem.
   
     Chciałabym jednak zauważyć że tematy, które będą znajdować się na blogu nie będą tylko i wyłącznie, tak jak do tej pory, odnosiły się do ubrań i kosmetyków. Nie wiem jak u innych , ale u mnie zmieniły się troszkę wartości i zakupy to dodatek a nie podstawa:) Tak wiec od dnia dzisiejszego możecie spodziewać się u mnie na blogu nie tylko informacji o kosmetykach, ale również o kuchni(gotowanie), domu(uwielbiam drobiazgi dodające ciepła) i życiu młodej  kobiety. 
Mam nadzieje, że pomimo zmiennych tematów bloga będą osoby chętne do pisania i komentowania :)

Jutro zaproszę Was do wzięcia udziału w rozdaniu , ale muszę podać jakiś ciekawy temat :)

Na początku naszej nowej historii chciałabym przedstawić Wam moje dwa szczekające szcześcia :

**** MINIFIKS**** shih tzu mamy go od szczeniaka :)


**** MANIA****  ratlerek miniaturka - po znalezieniu informacji na internecie, że poszukują dla niej domq, weszliśmy do auta z moim R. i pojechaliśmy 100km żeby ją adoptować:)



Buziaki:)

niedziela, 6 stycznia 2013

Z PUPY strony :)

Witam serdecznie:)

Ależ długo mnie nie było. Nowy rok, nowe postanowienia, nowe działanie. Z tego co widzę wile pozmieniało się nie tylko w moim życiu ale też w życiu innych blogerek. Asz cóż to były za intensywne 6 miesięcy. Nie chce Wam zawracać głowy tym co zmieniło się w moim życiu, ale jest tego sporo. Na dzień dzisiejszy mam jeszcze problemy zdrowotne, które doprowadzają mnie do szału :)
Zmieniłam co nieco mój look. Nazwijmy go hmmm... fałszywym :) Od zawsze uwielbiałam rudy kolor i pomimo eksperymentów z innymi kolorami wróciłam właśnie do niego. Kochani oto i moje nowe JA :



       Na dzisiaj przygotowałam dla Was krótką recenzje brązero-rozświetlacza firmy PUPA.
Na zakup tego produktu zdecydowałam się po namowie pani ekspedientki. Potrzebowałam produktu  który nada mojej twarzy lekki dotyk słońca oraz równie lekkie rozświetlenie.
   
        Długo nie mogłam się zdecydować, czy LUMINYS BAKED ALL OVER 02 jest dla mnie.

Przerażały mnie te połyskujące paseczki znajdujące się w eleganckim i estetycznym pudełeczku

Pani zapewniała mnie, że będę zadowolona z otrzymanego przez ten wypiekany produkt efektu. Nie mogłam się oprzeć Pupie i kupiłam:)

Produkt ten jest przeznaczony nie tylko do twarzy, spokojnie może być używany do zbrązowienia jak i rozświetlenia całego ciała. Po otwarciu pudełeczka naszym oczom ukazuje się pupiasta górka złożona z czterech paseczków, każdy w innym kolorze ale w podobnej palecie.

        Dwa górne paseczki to rozświetlacze. Szerszy ma lekkie brzoskwiniowe zabarwienie, bardzo delikatny efekt rozświetlenia bez drobinowego. Drugi paseczek o lekko złotawym blasku dodaje skórze zdrowego, słonecznego wyglądu. Dwa ostatnie paseczki to typowe bronzery.  Oba matowe, dające efekt bardzo naturalnej opalenizny.

      Produkt jest bardzo wydajny, używam go codziennie a zużycie jest ledwo widoczne. Mój sposób na Pupe jest taki: za pomocą skośnego pędzla nabieram dwa ostatnie paseczki (brązy), aplikuje je na okolice powstałe przy wciągniętym powietrzu na twarz. Dzięki temu lekko konturuje twarz i ją wyszczuplam. Następnie biorę pędzel do różu i mieszam wszystkie paseczki. Wtedy aplikuje produkt na szczyt kości policzkowych i tuż nad brązowymi paseczkami w odległości trzech palców od nosa ( oj nie wiem czy wiecie o co mi chodzi) ;) Dzięki takiemu nakładaniu uzyskuje bardzo ładny, zdrowy i delikatny efekt opalonej i wyszczuplonej twarzy.

        Podsumowując PUPA Luminys baked all over nie jest może moim KWC wśród bronzerów  ale jest jednym z moich faworytów. Rewelacyjnie się rozprowadza, wygląda bardzo naturalnie, daje satynowe wykończenie, wystarczy na naprawdę długo. Hmmm... jego minus to cena, gdyż ja zapłaciłam za niego ok 80PLN. Jednak jak na uzyskany efekt nie są to pieniądze wyrzucone w błoto. Produkt ten polecam osobom, które chcą uzyskać delikatny efekt zdrowej i brązowej twarzyczki. 

       Oto co na temat tego produktu mówi sam producent:

Luminys Baked Powder Pupa to puder wypiekany w paskach, który doda cerze pięknego koloru, a także subtelnie ją rozświetli.
Technologia wypiekania polega na uzyskaniu produktu w kompakcie poprzez mieszaninę tradycyjnych składników z wodą i substancjami nawilżającymi.
Pozwala na uzyskanie produktu w kompakcie bez gniecenia.
Produkty wypiekane są w piecu w temperaturze 60° przez godzinę. Proces ten gwarantuje utrzymanie części wody oraz zachowanie naturalnych właściwości aktywnych składników.
  • proces ten gwarantuje utrzymanie części wody, zapewnia również zachowanie naturalnych właściwości aktywnych składników zawartych w pudrze
  • dzięki wypiekaniu osiągana jest niesamowicie delikatna konsystencja, łatwa do aplikowania na skórę, zarówno na sucho, jak i na mokro
  • puder dobrze kryje niedoskonałości i wygładza cerę
  • zawiera olejek jojoba, który nawilża i chroni skórę
  • testowany dermatologicznie

Kochani na dziś to tyle. Życze Wam wspaniałego 2013 roku i każdego dnia lepszego od poprzedniego:) Coś na miły dzień : Ona tańczy :)

XOXO

wtorek, 26 czerwca 2012

Pretty Little Things

Witam słoneczka. Achh...drugi dzień lenistwa służy mi hihi Obijam się jak nigdy hihi Jak ja uwielbiam mieć wolne, jeszcze tylko gdyby pogoda uwielbiała mnie byłoby lulu.

Dzisiaj mam dla Was opis dwóch produktów. Nad ich kupnem dość długo się zastanawiałam, ale w końcu wygrały walkę ze mną hihih OK przejdźmy do konkretów i zacznijmy od czegoś miłego.
Jestem strasznym śpiochem i wstawanie rano po to by pomalować moje lekko spuchnięte oczy sprawia mi straszne cierpienie. Szukałam cienia, który zrobi za mnie prace hihi Potrzebowałam cienia, który po nałożeniu na powieki otworzy mi optycznie oko. Miał być delikatny, ale z lekkim pazurem. Jestem sporo godzin w pracy wiec mój cień musi trzymać się na powiekach co najmniej 8 godzin. Wiem, wiem jestem wymagająca, ale mam już tych cieni za dużo i nie chce kolejnego.
W czasie wizyty w Krk natknęłam się na drogerie w której sprzedawane są kosmetyki i przybory do makijażu firmy Make UP Factory kolor 38(limitowana kolekcja). Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tej firmy. Kolory cieni, które były dostępne wow zakochałam się. Buszowałam miedzy cieniami, próbowałam wszystkich i trafiłam. Kolor mnie urzekł!!!




Dowiedziałam się od Pana który mnie obsługiwał, że cień prezentuje się jeszcze lepiej, wyraźniej na mokro. No to mnie już złamało...musiałam go mieć. Cena mnie troszkę przybiła, ale cóż, tyle szukałam cienia na co dzień, że nie mogłam sobie odmówić.Cień jest wypiekany, ma bardzo delikatną, jedwabną konsystencje. Dzięki drobinką które zawiera przepięknie się mieni w słońcu. To cudeńko dodatkowo zawiera witaminę E!!! Kolor który posiadam przypomina lekką, złocistą opaleniznę. Opalenizuje na złoto.


Zawarte drobinki przepięknie się mienią, ale nie są na tyle grubo zmielone, żeby wyglądały tandetnie. Po użyciu na sucho oko wygląda subtelnie, świeżo i 'otwarcie' hihi Położony na mokro dodaje pazurka, jest bardzo elegancki i przy okazji sexowny hehe. Cień wspaniale się rozprowadza, nie wałkuje się i wytrzymuje na oku-bez bazy- dopóki do póty go nie zmażemy;) W opakowaniu mamy 1,5g produktu, ale mam wrażenie, że pomimo częstego używania wystarczy mi go na bardzo,bardzo długo. Kochani polecam Wam ten cień z czystym sumienie.

Cena 58PLN, ale naprawdę warto mieć jeden taki cień w kosmetyczce. Szybki, efektowny makijaż za jednym pociągnięciem pędzelka.

Teraz coś z innej beczki, już nie tak kolorowej jak poprzednio. Jak tylko w naszym pieknym kraju zawitało słoneczko, postanowiłam zrezygnować z używania fluidu. Nie znosze jak mój cały makijaż wraz z wzrostem temperatury spływa mi z twarzy. Poza tym chce lekko się opalić a niestety promyczki słoneczka nie dostaną się do mojego pyszczka przez grubą warstwę fluidu. No i oczywiście fluid, każdy jaki by nie był zatyka moją cerę i niszczy ją przy okazji. Tak wiec postanowiłam wrzucić fluidy do szafki pod nazwą ' poczekamy do jesieni' i zaczęłam używać tylko pudrów w kamieniu. Szkoda mi używać MAC-a na codzień wiec postanowiłam znaleźć jakiś tańszy, letni zamiennik. Pani w jednej z drogerii namówiła mnie na kupno pudru w kamieniu  BOURJOIS - BioDetox organic. Puder według producenta jest w100% EKO(naturalny).

 Zawiera min:  roślinny chlorofil,   cząsteczki pudru lnianego,  nasiona drzewa Moringa. Faktura pudrowa jest mieszanką trzech pudrów. No cuda na kiju hihi W sklepie wypróbowałam go na dłoni, efekt spodobał mi się gdyż miałam wrażenie, że stworzy efekt świeżej, zdrowej skóry.




Puder jest jedwabisty i świetnie sie nakłada gąbeczką jak i pędzlem. Ma lekki połysk, mający dodać skórze świerzości. Niestety położony na całą twarz wygląda tandetnie. Buzia cała sie świeci a po kilku godzinach wyglądałam jak spocona. Po dotknieciu twarzy cału puder zostawał mi na palcach. Niestety nie spisał sie, zamiast rozświtlić on normalnie w świecie naoliwił mnie hihi 
Zaletą produktu jest śliczne i funkcjonalne opakowanie



Puder umieszczony jest w białym, plastikowym pudełeczku. Po otwarciu ukazuje sie puder, gąbeczka i lusterko zamieszczone na 'przykrywce'. Wieczko pudełeczka można odwracać i dzieki zamieszczonemu magnezowi zamknąć je odwrotnie i mieć wygodne lustereczko. Kolejny plusi to cena coś ok.40PLN wiec nie tak dużo jak na tą firme. Na tym kończą sie zalety tego pudru...niestety. 

Ja osobiście go nie polecam, szkoda pieniedzy . No chyba, że lubicie spocony bardzo naturalny efekt hihihi


Jeszcze jedno hihi dzisiaj kupiłam sobie moim skromnym zdaniem prze słodkie kolczyki. Zakochałam się w nich, wyglądają bardzo ładnie na uszach i nie są ciężki, dzięki czemu nie chowają się pod płatek hihi. Taki moje, małe zwierzątka hihi


Na dzisiaj to tyle, nie chce Was zanudzić hihi Zapraszam na Twittera: megosiak. 
Oddawajcie kochani moi głosy w ankiecie co bym, wiedziała o czym pisać hihi
Czekam na komentarze, uwielbiam je czytać.
XOXO 

poniedziałek, 25 czerwca 2012

U...Lubieńcy...

Witam Kochani.
Nareszcie mam czas i wolne...3dni hurra!!! Mogę nadrobić blogowe zaległości;) Ja nie wiem jak to jest, jak tylko mam wolne to pada deszcz. Wszyscy już opaleni a ja największy bieluch w mieści wrrr...mam nadzieje, że będzie ciut słońca bo mam dość tego mlecznego koloru hihih.
Dzisiaj mam dla Was moich małych ulubieńców ostatnich miesięcy. Jest ich niewielu , ale za to są wielcy:)
Pierwszy produkt to przypadkowy zakup. Jak wiecie lub nie wiecie zawsze usuwałam makijaż mleczkiem do demakijażu,ponieważ każdy płyn podrażniał moje oczy. Mam delikatną okolice oczu, jak tylko przecierałam je płynem zaraz mnie piekło i to tak jakbym wbijała igły. Jedyne co pasowało moim paczjom był płyn z Chermin Rose, ale niestety zbyt drogi na kolejny zakup:( Tak wiec będąc u mojej A. w Krakowie wybrałyśmy się na małe kosmetyczne zakupy. Niedaleko bloków A. znajdują się małe, osiedlowe drogeria...moje ulubione. Przemiła Pani w jednym z tych sklepików doradziła mi tanie, skuteczne i naturalne cudeńko do moich niesfornych oczu.  Mianowicie:
  BIELENDA Bawełna-skuteczny - fazowy płyn do demakijażu oczu. 


Płyn ten według producenta wzmacnia rzęsy , jest naturalny w 100% (bez alergenów). W skład płynu wchodzi min. bawełna, alatoina, kwas hialurowy i keratyna.Nadaje się dla osób noszących szkła kontaktowe i alergików. Płyn ten jest bezzapachowy. Osobiście go uwielbiam. Wystarczy lekko wymieszać, nalać na wacik nie wielką ilość i przetrzeć oczka..tadammm...czystusie. Dozownik jest klasyczny, czyli szyjka z dziurką, szału nie ma hihi, ale spisuje się na medal;) Wielką zaletą płynu  jest to, że nie podrażnia okolic oczu i nawet jak dostanie się do oka nie piecze.

 Po użyciu na oczach nie pozostawia tłustego filmu:) Płyn jest bardzo tani bo coś ok. 6-7PLN. Jest bardzo wydajny, łatwo dostępny i skuteczny;)
Polecam każdemu kto ma delikatne oczka, nie lubi wydawać kosmicznych pieniędzy na płyny do demakijażu i wspiera polskie produkcje(hihi).

Kolejny ulubieniec ostatnich miesięcy, to również produkt namierzony dzięki A.(prawie jak z Pretty little liars hihi). Moje paznokcie od jakiegoś czasu zaczęły wariować, nie wiem czy to ze stresu, czy z jakiegoś przesilenia, ale łamały się i rozdwajały jak oszalałe. Nail Tek - wiem, wiem- sama o nim pisałam, ale niestety moje pazurki(chyba) się już do niego przyzwyczaiły a poza tym nie chciało mi się zamawiać go na Allegro. Moja A. poleciła mi.....EVELINE- 8w1Total Action skoncentrowana odżywka do paznokci. Kochane to jest REWELACJA!!! .


Powolutku, powolutku, najpierw producent...tak wiec obiecuje nam, że : rewolucyjna i unikalna formuła z aktywnym kompleksem Strong Nail wnika w strukturę płytki, dzięki czemu skutecznie ją regeneruje i odbudowuje. Uszczelnia, maksymalnie utwardza oraz pobudza wzrost płytki paznokciowej. Uelastycznia ją, zwiększając odporność na uszkodzenia mechaniczne. Zabezpiecza przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk. Już po 10 dniach kuracji znikną wszelkie problemy, a Ty będziesz się cieszyć pięknymi i zadbanymi paznokciami. 
Teraz czas na moją opinie. WOW..uwielbiam!!! Najpierw tak jak producent zaleca malowałam przez cztery dni po jednej warstwie(podobnie do NT), później znudziłam się, no bo w końcu lato, lubię jak mam jakiś kolorek położony tak wiec zmieniłam taktykę. Zmazuje paznokcie, nakładam jedną lub dwie warstwy odżywki 8w1 i kładę kolorek co później to później hihi Kochane moje pazurki są nie do poznania, są długie, mocne, płytka się wyrównała jest bielutka


Coś w co nie uwierzyłabym, gdybym nie doświadczyła. Przez kilka pierwszych dni leciutko po nałożeniu odżywki piekły mnie pazurki, ale minęło. Wiem, że u niektórych kobietek pojawiało się nasilone pieczenie paznokci, ale na szczęście nie u mnie:)
Odżywka ma w buteleczce mleczny kolor, po nałożeniu na paznokcie staje się bezbarwna z lekkim błyskiem. Pędzelek jest klasyczny, dobrze się nim maluje. Ja odzywkę mam już coś koło miesiąca może dłużej, używam jej regularnie i póki co konsystencja się nie zmieniła


Na nakrętce producent umieścił informacje, że jest to produkt profesjonalny-receptura szwajcarska:) Chyba tak jest bo działa idealnie. Na zdjęciu chciałam Wam pokazać jak urosły moje pazurki, lakier kładłam na szybko, wiec nie za ładnie się prezentuje hehehe.  Wspaniała pomoc dla rozdwajających, łamiących i miękkich paznokci za jedyna 11PLN lub mniej:)

Produkt numer 3 jest dopełnieniem odżywki wspomnianej powyżej. Po zakupie 8w1 zaufałam firmie EVELINE i skusiłam się na kolejny produkt. Tym razem zakupiłam 3w1 60-sekundowy wysuszacz, utwardzacz i nabłyszczacz. 

Kolejny strzał w 10tke. 'Lakier' ten spisuje się na medal. Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię jak po tym jak pomaluje paznokcie muszę siedzieć i czekać wieeeeeki(szczególnie jak jest ciepło), aż mi te pazurki wyschną. Inne produkty typu wysuszacze pozostawiają tłustą powłokę na dłoniach co mnie irytuje. Ten produkt w 60sekund po nałożeniu wysycha przez co nic nam się na nich nie odbija. Dodatkowo maksymalnie przedłuża żywotność lakieru.

Kolor na pazurkach trzyma się nawet do 8dni <lol>. Nabłyszcza jak każdy inny lakier bezbarwny, tu szału nie ma, ale mi nie chodzi akurat o nabłyszczenie hihihi Tak jak poprzednik jest produktem pro i tak jak poprzednik jest bardzo tani. Zapłaciłam za niego coś ok 10PLN. Na prawdę WARTO. Jest moim faworytem wśród topów. 

To na tyle jeśli chodzi o dzisiaj. Mam jeszcze kilka nowości o których chce Wam powiedzieć, ale zostawiam je na jutro i na po jutrze ;) AAAA...zmieniłam sprzęt jeśli chodzi o zdjęcia, zakupiłam sobie ostatnio nowy aparacik, także postaram się robić lepsze foteczki: Póki co ucze sie obsługi mojego nowego sprzętu:)


Kochani jak już pisałam możecie znaleźć mnie na Twitterze mój nick to : megosiak  - serdecznie zapraszam, znajdziecie tam mnie:), moją cedzienność przedstawioną w krótkich wpisach i foteczki:)))
Mam jeszcze do Was pytanko, czy interesował by Was wpis na temat Iphona i aplikacji przeznaczonych dla kobiet. Jeśli tak to dajcie znać w komentarzach lub w ankiecie która znajduje się z boku bloga.
Jutro też dodam kolejną zasadę kobiety z klasą ;)


XOXO 

niedziela, 17 czerwca 2012

Jutro newwww

Kochani  już jutro nowy wpis:) Nareszcie mam wolne...nigdy tak dużo nie pracowałam hihi, ale mamy braki w pracownikach i cóż zrobić, dobrze, że już nie długo:)
Pysiaki macie jakiś pomysł na wpisik, jakieś pytanka.. czy mam sama wybrać.
Cium

sobota, 2 czerwca 2012

Zakrecona z prostowania;)

Pogoda az palce lizac a ja biedna tkwie w pracy;( No což chce wydawac na gadzety kobiety to musze hihi
Ostatnio doszlam do wniosku že przydalaby mi sie nowa lokowka. W koncu moje wloski podrosly I moglabym zaczac je lekko krecic. Niestety lokowki nie zachwycaja I wtedy tadam ukazala sie ona
Rowenta Liss&curl. Poprostu ja uwielbiam!!! Nie dosc ze pieknie,bezbolesnie prostuje to ma jeszcze profesjonalny system krecenia wlosow.
W zaleznosci od tego jak ulozymy prostownice na wloskach ona inaczej-mocne loki lub fale-podkreci nam wloski. Jest prosta w obsludze, nagrzewa sie do 230°C I nie ciagnie!!!
Fakt troszke kosztuje 200PLN ale no coz moje wloski wymagaja hihi Powiem Wam szczerze, ze z tych ktore posiadam tj. Reminghton I Philips ta WYMIATA!! Takze kochane jesli jestescie na etapie kupna prostownicy to polecam ta: ROWENTA SF6150 Liss&Curl.
Kochane jak juz pisalam wczesniej zalozylam Twitter-a moj nick to : Gosiak - tak mi sie zdaje hihi Sprawdzie prosze, jesli nie mozecie mnie znalezc to dajcie znac moze to nie ten nick hihi ucze s dopiero;)
Aaaa przepraszam za brak pl znakow, piszez komorki I niestety nie ma:( Jesli Wam to przeszkadza to dajcie znac, bede pisala tylko z laptopa. Jak zrobie loczki przy uzyciu tego sprzetu to dodam fotki.
Buziaki I milego dnia:)



piątek, 1 czerwca 2012

Powrót na stałe :)

Witam po jakże długiej nieobecności. Niestety moje życie się odrobinkę zmieniło i nie miałam siły i czasu na pisanie, niestety. Na szczęście już się wszystko ustabilizowało i mogę spokojnie wrócić do pisania dla Was :) Bardzo dziękuje Wszystkim którzy za e maile z pytaniami co się ze mną dzieje i kiedy zacznę pisać. Już jestem i zabieram się do roboty;) Wpisy nie będą codziennie bo praca mi na to nie pozwala hihi Obiecuje jednak, że w każdy wolny dzień od pracy czyli 3razy w tygodniu będę dodawała nowe posty.
Strasznie się za Wami stęskniłam:) Kochani co u Was jakie zmiany??
Za niedługo przygotuje małe rozdanie z okazji nowego odrodzenia bloga;)
Może macie jakieś sugestie odnośnie tego co powinno pojawić się na blogu. Chciałam Was również poinformować, że założyłam sobie Twittera, ale póki co nie za bardzo kumam o co w nim chodzi;) tak wiec nie podaje loginu, bo muszę się podszkolić.

Oto jak wyglądam na dzień dzisiejszy( w końcu minęło 4miesiące) zdjęcie z moich urodzin z moimi dziewczynkami:

Buziaki i do napisania:)